Mam wrażenie, że mój blog zamarł. Nic się na nim dzieje. Ja nie robię nic żeby to zmienić. Nawet nie próbuję. Czasami wmawiam sobie, że trzeba czasu. Wcale tak nie jest. W moim życiu dużo się pozmieniało. Weekendy spędzam po staremu w domu tak jak kiedyś ale teraz zupełnie inaczej one wyglądają. Jeden wieczór spędzam z moim kochanym chłopakiem, kolejny z przyjaciółką na długich spacerach. Niedzielne popołudnia też poświęcam chłopakowi albo rodzinie. Czas, który spędzam w Rzeszowie staram się poświęcać na naukę i zazwyczaj było tak, że po południami nigdzie nie wychodziłam, ale teraz gdy tylko znajdę jakąś chwilę staram się spotkać z ukochanym. I właśnie teraz uświadomiłam sobie, że kompletnie zaniedbałam blog. Mogłabym się tłumaczyć brakiem Internetu w tygodniu, ale przecież na weekendzie miałam i nic nie napisałam. Czuje się z tym trochę podle... Ale wiecie... Czasami po prostu trzeba poświęcić czas bliskim zamiast ślęczeć w necie. Tym bardziej, że mam kogo kochać.
A teraz coś co chciałam napisać już w piątek, ale się wstrzymałam. Mam takie małe uzależnienie. Próbowałam się z tego wyleczyć, ale chyba się nie da. Gdy byłam w gimnazjum (to chyba było już pod koniec) i chodziłam jeszcze do szkoły muzycznej wpadłam w nałóg. Zawsze po drodze na zajęcia przechodziłam koło księgarni i wręcz nie mogłam się oprzeć, żeby do niej nie zaglądnąć. Pewnego razu kupiłam książkę Paula Coelho "Walkirie". Od tego się zaczęło. Zaczęłam czytać jego książki a potem innych autorów i szczerze mówiąc wolałam wydawać kasę na książki niż na ubrania czy cokolwiek innego. Później stwierdziłam, że czas to trochę ograniczyć. Czytałam tylko na wakacjach. Od baaardzo dawna nie byłam w jakiejkolwiek księgarni. Wolałam ich unikać, bo wiedziałam jak się to skończy. No ale nadeszły urodziny mojej mamy i chciałam kupić coś wyjątkowego. No i weszłam do miejsca, z którego potrafię nie wyjść godzinami. Po jakiejś półtorej godzinie oglądania wszystkiego dokładnie (w tym pół godziny spędziłam przy półce z Paulem Coelho) wybrałam coś specjalnego. Takiego od serca. No i oczywiście nie mogłam się powstrzymać, żeby nie kupić czegoś dla siebie. Poprosiłam o kieszonkowe wydanie "i wciąż ją kocham" Nicholas'a Sparks'a. Już ją przeczytałam. Prawie. Zostało mi jakieś 10 stron, ale nie mogę się dalej ruszyć bo... W książkach tego autora, które czytałam do tej pory było zawsze jakieś szczęśliwe zakończenie. Chociaż odrobinę. Lubię gdy historia ma swój happy end. Wpadam wtedy w stan optymizmu. Ale w tej książce w połowie uświadamiamy sobie, że nie będzie fajnie. Jest to takie pesymistyczne, że z trudem powstrzymywałam się, żeby nie zapłakać. Oglądałam kiedyś film, ale wierzcie mi to się nawet nie porównuje. Książka jest kompletnie różna, poczynając od koloru włosów głównej bohaterki a sama nie wiem na czym kończąc.
Teraz będę miałam taki książkowy stan depresji, który się u mnie nie zdarza często i wręcz tego nienawidzę.
Śmieszny ten mój nałóg co nie? W zasadzie ja to tak nazywam chociaż mój chłopak twierdzi, że to hobby :)
bisou bisou :*
MS
Dobra organizacja czasu to podstawa, ja się ciągle tego uczę ;)
OdpowiedzUsuńA ja jestem bezradna :)
Usuńsuper, że masz swoja pasje, robisz coś co kochasz:)
OdpowiedzUsuństaram się jak mogę :)
UsuńBardzo lubię książki i w końcu po zdaniu matur mogę nadrobić zaległości :) Zamawiam zawsze na aros.pl bo ceny mają naprawdę ekstra :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej stronie ale chętnie zaglądnę :)
UsuńPowiem Ci, że ja też rzadziej zaglądam na swojego bloga, bo każdą wolną chwilę staram się spędzać z chłopakiem :)
OdpowiedzUsuńi obie wiemy, że to jest bardziej przyjemniejsze :)
Usuńczasami potrzeba przerwy od blogowania, właściwie to ona dobrze robi wraca człowiek z większą siłą i energią.
OdpowiedzUsuńzapewne coś napiszę o podkładach gdy już je przetestuję i wyrobię sobie o nich opinię:)
chętnie to przeczytam :)
Usuńszczególnie o tym w musie :)
kończę z Pragą i zabieram się za czytanie nowo kupionej książki :P
OdpowiedzUsuńwww.magadish.blogspot.com
chętnie przeczytam recenzję :)
UsuńJa się zgłaszam jako uzależniona od książek :))
OdpowiedzUsuńkażdy ma jakieś "nałogi" :D
Usuń"I wciąż ją kocham" to moja ulubiona powieść o miłości mimo iż zakończenie tej książki nie nastraja optymistycznie. Jeśli chodzi o Twój naług to spokojnie nie jesteś sama ;-). Księgarnie to miejsca które wręcz ubustwiam. Często do nich zaglądam mimo iż wiem, że i tak nic nie kupię. Jednak już samo obcowanie z książkami daje mi dużo radości :-D
OdpowiedzUsuńRzeczywiście zakończenie jest zaskakujące. Happy end w zasadzie jest tylko nie taki jak się spodziewałam :)
UsuńKsięgarnie przyciągają niczym magnes takich ludzi jak my :)
Podobno pieniądze wydane na książki to zawsze dobra inwestycja, żeby jeszcze tylko mieć dużo czasu na ich czytanie ;)
OdpowiedzUsuńGdy książka jest ciekawa i nas wciąga to czas zawsze się znajdzie :)
Usuń