Witajcie!
Czytać książki uwielbiam. Nic nie sprawia mi tak wielkiej radości jak czytanie kolejnej perełki. Nie jestem nawet w stanie przejść spokojnie obok księgarni. Zawsze coś mnie tam ciągnie. Na bulwarze Gdańskim dorwałam jakieś romansidło za 5 zł i byłam z siebie ogromnie dumna, że udało mi się zdobyć jakąś lekką lekturę w takiej cenie. Nie myślałam, że aż tak bardzo ją przeżyję...
Książka pt. "PS Kocham Cię" Cecelii Ahern stała się światowym bestsellerem. Nie miałam pojęcia dlaczego, ale mając tę książkę na wyciągnięcie ręki postanowiłam zbadać całą sprawę dokładniej. Lubię romansidła ale czasami po prostu mnie nudzą. Gdy zaczęłam czytać Sparksa byłam nim wręcz zachwycona. Po czwartej książce zaczęło mi się nieźle odbijać tymi samymi motywami, więc w końcu przestałam zawracać sobie nim głowy.
"PS Kocham Cię" to coś zupełnie innego. Spotykamy naszą bohaterkę w kompletnej rozsypce. Nie tak dawno zmarł jej mąż w wieku 30 lat. Ona nie potrafi sobie z tym poradzić. Po prostu nie umie. Odcina się od świata, od wszystkich jej bliskich osób. Osoba, która była dla niej całym życiem odchodzi i już nigdy nie wróci. I wtedy otrzymuje kopertę, w której jest 10 małych kopert. Każda z nazwą innego miesiąca wypisaną na kopercie. Kobieta co miesiąc otwiera kolejny list. Żyje tylko i wyłącznie dla tych właśnie, krótkich słów napisanych przez jej męża. Dzięki temu staje powoli na nogi.
Nie wiem co więcej mogę napisać o tej książce. Jej się nie da opisać. Nie da się jej zrozumieć. Można się tylko wczuć. A wczujecie się bardzo. Wierzcie mi. Czytając tę książkę po prostu ryczałam. Nie dało się inaczej. Wszystkie chusteczki w domu zostały wysmarkane. Nie jest to historia typu "i żyli długo i szczęśliwie". Jest to dosyć okrutna historia, ale dzięki niej trochę inaczej patrzymy na świat. Dociera do nas ile mamy i jak bardzo należy to cenić. Ze wszystkich sił. Ja przynajmniej zrozumiałam.
Bisou bisou :*
MS