10:00

Uśmiechem można wszystko

Uśmiechem można wszystko
Hej!
 
Wakacje się kończą, a ja dopiero teraz mogę powiedzieć, że się zaczęły. Nie wiem dlaczego ale tak jakoś wyszło, że w końcu nie muszę się uczyć. Mimo, iż idę w tym roku do klasy maturalnej to nadal uwielbiam te przygotowania do szkoły. Zeszyty, pisaki, długopisy, piórniki. Uwielbiam takie zakupy.
 
Ale nie o tym chciałam dzisiaj pisać.
Niedawno moja przyjaciółka dostała lustrzankę, jako prezent na osiemnastkę. Oczywiście teraz robi wszystkim i wszystkiemu zdjęcia. No i ja też umówiłam się z nią na taką sesję zdjęciową. Chodziło po prostu o to, żeby wyczuć aparat.
 
Chciałabym Wam dzisiaj pokazać kilka zdjęć :)
Miłego oglądania!














 
bisou bisou :*
MS

12:00

Kremowy weekend.

Kremowy weekend.
Cześć!
 
Udał Wam się weekend? Bo mi bardzo. Jak już wcześniej wspominałam w sobotę miałam iść na wesele, no i tak też było. Pogoda się udała. Było słonecznie i ciepło. Dopiero gdzieś tak o północy zaczął padać deszcz ale nikomu to nie przeszkadzało. Poznałam trochę bardziej rodzinę. Posmakowałam wiejskich przysmaków. No cóż... było cudownie. Wczoraj na poprawinach było strasznie zimno. Niestety musiałam szybko jechać do domu i nie byłam długo.  
Największą furorę zrobiły upominki od starostów. Mężczyźni dostawali malutką buteleczkę z wódką i cukierek, kobiety mały słoiczek miodu naturalnego i cukierek, a dzieci paczuszki ze słodyczami.
 


 
Chciałam Wam dzisiaj pokazać sukienkę, w którą wczoraj byłam ubrana. Kiedyś już o niej pisałam tutaj. Chcieliście bardzo zobaczyć jej zdjęcia przed i po metamorfozie. Niestety nie zrobiłam fotek jeszcze przed przeróbką, więc postanowiłam Wam to jakoś zobrazować.
 






 
 
Sukienka oczywiście przed przeróbką była trochę szersza no i sięgała do kostek.
 
A Wam jak minął weekend? Czekam z niecierpliwością na komentarze :)
 
Aaa no i zapraszam na mój Instragram :)
Oczywiście w komentarzu możecie podać link do swojego Instagrama a ja chętnie zaobserwuje :)
 
http://instagram.com/msjournalek

bisou bisou :*
MS

13:18

Nie miało sensu i czas żeby się skończyło

Nie miało sensu i czas żeby się skończyło
Witajcie.
 
Trzeba to w końcu przyznać. Tak szczerze. Minęły wakacje. Teraz pojawią się głosy sprzeciwu: ale przecież jeszcze został tydzień! No i co z tego? Takie myśli, że coś się kończy, a zaczyna coś nowego docierają do nas powoli. Podobno cały weekend ma padać, a ja wybieram się w sobotę na dwudniowe wesele. Chciałabym, żeby chociaż na chwilę wyszło słońce...
 
 
W czasie tych dwóch pięknych miesięcy, nie mogliście przeczytać na moim blogu o wspaniałych tygodniowych wakacjach w jakiś niesamowitych miejscach. Przykro mi, że nigdzie nie wyjechałam. Nawet na kilka dni. Jeszcze tak nie było w żadne wakacje. Wszystko za sprawą prawa jazdy. Postanowiłam je w końcu zrobić, ponieważ już pół roku minęło od mojej 18 - nastki. Codziennie, przez całe wakacje, jeździłam do Rzeszowa to na wykłady, to na jazdę. Sami rozumiecie, nie mogłam nigdzie wyjechać, tym bardziej, że chciałam skończyć przed rokiem szkolnym. Za kilka miesięcy przystępuję do matury i nie miałabym czasu na naukę jazdy.
 
Tak, więc mogę śmiało powiedzieć, że wakacji nie miałam w tym roku. Czasami wyskoczyłam na jakąś zabawę, koncert lub po prostu nad wodę. Zdecydowaną większość wolnego czasu spędzałam z moim chłopakiem. Ale tylko wieczorami. No chyba, że była niedziela to staraliśmy się spędzać z sobą cały dzień. I tak minęły mi gorące dni lata. Na siedzeniu w autobusie lub w aucie.
 
Co do nowych członków rodziny, czyli kotków, muszę z przykrością poinformować, że się wyniosły. W niedziele poszły na wycieczkę krajoznawczą (chyba chciały zwiedzić okolice). Niestety już nie wróciły i wszelki słuch o nich zaginął. Możliwe, że pogonił je jakiś pies.
 
Chcieliście zdjęcia mojej przerobionej sukienki... Postaram się na weselu porobić kilka fotek :)
 
bisou bisou :*
MS

10:10

Sekretne życie pszczół

Sekretne życie pszczół
W piątek w południe oglądając telewizję natknęłam się na jakiś film. Oglądnęłam tylko pierwsze 20 minut, ponieważ byłam umówiona, ale tak mnie zaciekawił, że wczoraj wieczorem postanowiłam dokończyć oglądanie w Internecie.

"Sekretne życie pszczół"



Film - dramat obyczajowy. Akcja rozgrywa się w 1964, kiedy to czarnoskórzy byli w Ameryce bez podstawnie bici i porywani. Lily Owens (Dakota Fanning) , biała dziewczynka, wychowywana przez swojego niekochającego i brutalnego ojca, nie pamięta swojej matki. Jedynym wspomnieniem jakie w sobie nosi to fakt, że przez przypadek zabiła własną matkę. Gdy była malutka a rodzice się kłócili (ojciec bił matkę), dziewczynka aby pomóc mamusi chciała podać jej pistolet. Niestety rewolwer wystrzelił i zabił kobietę.
 

Dziewczynką opiekuje się czarnoskóra gosposia  Rosalene  (Jennifer Hudson). Po dziesięciu latach obie uciekają z domu. Lily pragnie pojechać w miejsce gdzie wcześniej mieszkała jej matka. W ten sposób trafiają do domu sióstr Boatwright. Są to bogate, czarnoskóre kobiety które samodzielnie prowadzą pasiekę.  Kiedy Lily i jej przyjaciółka zatrzymają się w ich wielkiej posiadłości, Rosalene odnajdzie bezpieczeństwo, zaś czternastoletnia dziewczyna dowie się, kim była jej matka, oraz zazna miłości, której nigdy dotąd nie otrzymała.
Bestsellerowa powieść Sue Monk Kidd, na której oparte jest filmowe "Sekretne życie pszczół", powstała w oparciu o autentyczne wspomnienia autorki. Wychowywała się ona na południu Stanów w czasach, gdy Martin Luther King walczył o prawa obywatelskie czarnoskórych Amerykanów. Właśnie walka Afroamerykanów o swoje prawa jest tłem dla opowieści o małej Lily. 
W filmie możemy zobaczyć takie osoby jak: Dakota Fanning, Queen Latifah, Jennifer Hudson czy Alicia Keys.
 
Rzadko kiedy zdarza się, żeby jakiś film tak mnie porwał. Nawet muszę się przyznać, że w pewnym momencie się popłakałam. Dawno już nie oglądałam tak dobrego filmu. Wzbudzającego we mnie tak ogromne emocje. Lubię takie filmy.
 
I Wam strasznie go polecam. Warto obejrzeć :)

PS. Tutaj macie link do filmu :) 
http://www.cda.pl/video/112039fb/Sekretne-zycie-pszczol

bisou bisou :*
MS

19:52

Przepis na udany egzamin

Przepis na udany egzamin
Hej :)
 
Wtorek. 5:30 pobudka. Nie, nie żartuję. O tej godzinie musiałam wczoraj wstać. Po co? Żeby przynieść przyjaciółce szczęście. Może nie o szczęście tu chodziło, a raczej o wsparcie. O 6:45 byłyśmy już w Rzeszowie. Miejsce do którego zmierzałyśmy to WORD. Miała wczoraj egzamin na prawo jazdy kategorii B. Pierwsze podejście. Wynik pozytywny. Cały czas mam przed oczami ten obraz gdy z ogromnym uśmiechem na twarzy biegnie do mnie i krzyczy na cały głos: ZDAŁAM! Taka radość...
 
Chcecie poznać jej przepis na pozytywny wynik egzaminu na prawo jazdy? Nie jest wcale taki trudny:
- czerwona bielizna (przynajmniej majtki, przyniosą szczęście tak jak na maturze),
- niebieskie paznokcie (coś niebieskiego, niczym przy ślubie),
- pożyczone kolczyki (cokolwiek pożyczonego już zwiększa Wasze szanse),
- przyjaciółka na szczęście (w tym przypadku to ja byłam takim "słonikiem na szczęście").
 
To powinno wystarczyć. Ja powoli zbliżam się właśnie do takiego egzaminu i gdy tylko Sylwia i jej mama dowiedziały się, że nie posiadam czerwonych majtek "na szczęście" to uznały, że muszą mi takie kupić. No i wczoraj dostałam właśnie takie majtki w prezencie za co bardzo dziękuję :)
 
A Sylwii oczywiście GRATULUJĘ!

 

bisou bisou :*
MS

16:56

Rodzina nam się powiększa

Rodzina nam się powiększa
Hej!
Chciałabym Wam dzisiaj przedstawić nowych członków rodziny. Mam wiele zwierzątek, ale koty, to akurat takie stworzenia, które nie były u nas zbyt długo. Zawsze albo odchodziły, albo ich żywot się kończył. A ja chciałam mieć kotka. Wolę psy od kotów, ale wszystkie zwierzątka lubię (tzn. te w miarę miłe).
 

 
Wczoraj gdy moja mama około 22 godziny w nocy chodziła jeszcze po dworze, nagle coś burego przeleciało koło jej nogi. Okazało się, że w budynku gospodarczym siedzą sobie dwa małe kotki. Nie mam pojęcia skąd się tam wzięły. Przyszły same? Czy może ktoś je podrzucił? Nikt się po nie nie zgłasza, a one czują się jak u siebie. Mają swoje posłanie i śpią dzisiaj praktycznie cały dzień. Pieski nie są tym faktem zachwycone, ale trudno. Muszą się z tym pogodzić :)
 


 
Nie macie może pomysłów jak ich nazwać? Tego ciemniejszego chyba nazwę Leon. Nie wiem dlaczego ale podoba mi się to imię :)
 
bisou bisou :*
MS

17:58

Wydajmy wszystko co mamy

Wydajmy wszystko co mamy

Powiem to jeszcze raz głośno i wyraźnie, gdyby ktoś jeszcze nie wiedział: NIENAWIDZĘ WYPRZEDAŻY! Można na nich stracić wszystkie oszczędności a przynajmniej ich większość. W tamtym tygodniu w środę były zakupy z przyjaciółką, w niedzielę z rodzinką, a dzisiaj z moim chłopakiem. Właściwie to on miał sobie kupować kurtkę na jesień. I udało nam się znaleźć całkiem fajną, przecenioną z 500 zł na 200 zł. Duża różnica co nie?
 
 
A ja? no dobra... musiałam coś sobie kupić, bo chyba bym nie wytrzymała. Od dawna szukałam fajnego, zapinanego na guziki, lekkiego sweterka. W końcu udało mi się taki znaleźć. Najzwyklejszy w świecie granatowy kardigan. O taki właśnie mi chodziło. Upolowałam go w sklepie House i jestem z niego strasznie zadowolona. Kupiłam sobie jeszcze taki żółty ale już bez zapięć, tylko taki zakładany przez głowę. Idealny na jesień.
 
 
Też już myślicie o bardziej jesiennych i zimowych strojach? Bo ja, nie wiem dlaczego, ale właśnie o nich myślę. Wyprzedaże się już kończą i nie oszukujmy się, wchodzą nowe kolekcje. Staram się korzystać z lata jak najlepiej potrafię, ale marnie mi to wychodzi. Chociaż... Wczoraj byłam na przejażdżce rowerowej i wylądowałam na pizzy. Taki przyjemny wieczorek z kumpelą i chłopakiem, a za to jak może być przyjemna zwykła chwila spędzona w gronie osób, które kochamy :)
 
Bawcie się dobrze i mam nadzieję, że odpoczywacie od upałów :)
 
PS. Pozdrowienia dla Pana, który zapukał dzisiaj w szybę samochodu i z wielkim entuzjazmem powiedział mi: "życzę Pani dzisiaj miłego dnia!".
 
bisou bisou :*
MS

15:39

Przekonania szybko się zmieniają

Przekonania szybko się zmieniają
Witajcie Ci "nienormalni", którym chce się czytać te wszystkie bzdety. A jednak sprawia mi to przyjemność ogromną, gdy widzę nowe komentarze i coraz to większą liczbę wyświetleń. Tak tylko chciałam na wstępie podziękować za odwiedziny :)
 
Post na temat zakupów zrobił niezłą furorę. Teraz chyba każdy chce złapać coś fajnego na tych nieziemskich wyprzedażach. Ja na kontynuacji tego szaleństwa byłam wczoraj. Niby nie miałam nic kupować tylko doradzać, ale tak jakoś wyszło, że kupiłam sobie sandałki na delikatnej koturnie. I w dodatku skórzane. W sklepie CCC. Przynajmniej będę miała jakieś buty na zmianę na weselu. Tak w ogóle to wydaje mi się, że faceci mają łatwiej. My, kobiety musimy zaopatrzyć się w jakąś sukienkę na tę uroczystość, dodatki, buty, nawet lakier do paznokci musi pasować do całości. A oni? Wystarczy, że ubiorą garnitur. No i czasami krawat jakiś sobie dobiorą. A Ty się tu męcz człowieku z dodatkami.
 
Macie czasami tak, że jesteście do czegoś strasznie uprzedzeni i nikt Was do tego nie przekona? Ja tak miałam ze wszystkim co trzeba było nałożyć na usta. Błyszczyków nie lubiłam, bo strasznie szybko znikały. Potem jakoś się do nich przyzwyczaiłam i raz na rok mogłam jakiś nałożyć. Później miałam problem z pomadkami ochronnymi. Nienawidziłam mieć czegokolwiek na ustach. W końcu jednak się do nich przekonałam i teraz wariuję jeśli nie mam jakiejś w torebce, a zimą to już szczególnie ich potrzebuję. Problem z pomadkami też mnie prześladował, bo nigdy nie mogłam dobrać odpowiedniego koloru. W końcu jednak zauważyłam które mi pasują a które nie. I nadszedł czas na balsamy zamknięte w słoiczkach. Tzw. "masełka" do ust. Najbardziej przerażał mnie w nich fakt, że trzeba je nakładać palcem na usta i myślałam, że w ciągu dnia strasznie będzie mi się to ciapkać. Dzisiaj w Rosmanie zdecydowałam się na zakup takiego właśnie balsamu w słoiczku i pierwsze użycie zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie. Coś mi się wydaje, że nie prędko wybiję sobie używanie ich z głowy.
 
 
A Wy używacie jakiś balsamów w "słoiczkach"? :)
 
bisou bisou :*
MS
Copyright © 2016 I am Journalist , Blogger