W tamtym tygodniu jakoś Szczęście się mnie niesamowicie
trzymało. Myślałam, że polubiło mnie już na stałe i nie będzie chciało odejść.
Wszystko co robiłam było dzięki niemu. Pomagało mi cały czas. Kartkówki,
sprawdziany, różnego rodzaju zadania pisaliśmy razem i całkiem nieźle nam to
wychodziło. Wróciła K. z miejsca gdzie diabeł mówi dobranoc i moje Szczęście
też przy tym było. Ale teraz odeszło… Nie wiem gdzie i nie wiem dlaczego, ale
poszło sobie. A niby stanowiliśmy taką zgraną ekipę. Wręcz związek idealny.
Matura podstawowa z języka angielskiego miała więcej
wspólnego z rozszerzeniem niż z podstawą. Dziwnym też trafem mężczyzna mówił
cały czas o sobie a w zadaniu pisze „her”. Gedner? To też jest jakieś
nienormalne. Na hiszpańskim piszemy ogłoszenia, listy i nie wiadomo jeszcze co,
a ja mam wrażenie, że nie umiem podstawowych rzeczy. Uczę się tego języka
dopiero drugi rok… Na polskim bierzemy dwie epoki w tym samym momencie i wiem,
że nikt nic nie ogarnia. No chyba, że tylko mi się wydaje, że to jest nie do
ogarnięcia. A o ciągach geometrycznych już się nawet nie wypowiem. Dno i tyle.
Takie tam szkolne zmartwienia. Wszyscy, którzy przez to
przechodzili pomyślą sobie teraz, że to była pestka, że życie dopiero później
pokaże nam na co je stać. Tylko jeśli akurat jesteśmy w naszym marnym życiu na
etapie narzekania na szkołę, to wydaje nam się, że to jedyne słodkie
zmartwienia jakie mamy.
Tak się tylko chciałam podzielić tymi moimi przemyśleniami.
Czasami nachodzi mnie taka straszna chęć napisania czegoś bez ładu i składu.
Tak po prostu od serca. Nawet nie zastanawiając się czy kogoś to zainteresuje.
No bo może akurat ktoś ma podobne przemyślenia i problemy jak ja? Może
chcielibyście się nimi podzielić? Śmiało. Chętnie poczytam trochę w
komentarzach.
Ale oczywiście nie znaczy, że nie mam dobrego humoru. Ten
akurat mnie nie opuszcza :)
A tak w ogóle, to pojawiłam się na bloglovin’ i serdecznie
zapraszam do obserwowania I am Journalist :)
bisou bisou :*
MS
Też mam wrażenie, że ostatnio szczęście mnie opuściło, ale miejmy nadzieję, że i u mnie i u Ciebie szybko wróci :) A ze szkołą to doskonale Cię rozumiem, bo sama często nic nie ogarniam, choć bardziej w przedmiotach przyrodniczych czy na matmie, języki idą łatwiej :D Pozdrawiam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńMatmy to ja nawet nie staram się ogarnąć, bo z góry wiem, że moja pozycja jest raczej przegrana :)
Usuńdwie epoki na raz to przesada! Ciekawie, że uczysz się hiszpańskiego:)
OdpowiedzUsuńDlatego też właśnie wybrałam ten przedmiot... z ciekawości :)
UsuńMatura się do nas zbliża wielkimi krokami :) życzę tobie i sobie powodzenia :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że damy radę :)
UsuńChciałabym wrócić do czasów kiedy moim problemem było za dużo materiału na polskim... Nie przejmuj się, wszystko jest do ogarnięcia przy odrobinie dobrej chęci :)
OdpowiedzUsuńA ja chciałabym mieć już te czasy za sobą :)
UsuńTrzeba myśleć pozytywnie. Nieraz rożne sprawy nas próbują przygnieść, ale nie możemy się im dać. Trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńDzięki za pocieszające słowa. Na pewno się przydadzą :)
Usuńszczęście takie niestałe. ale na szczęście nieszczęście też ; ) szczęścia więc życzę!
OdpowiedzUsuńŚwietnie to ujęłaś :) dziękuję bardzo i Tobie również :)
Usuńja już skończyłam jakiś czas temu edukację ;-) więc tego typu problemów nie mam ale pamiętam,że miałam :) jeśli Cię to ma pocieszyć ;-)
OdpowiedzUsuńteraz są inne problemy ale byle do przodu damy radę, my kobietki jesteśmy silne :D !
pozdrawiam
Dziękuję za miłe słówka :)
Usuńrzeczywiście kobiety zawsze dają sobie jakoś radę, więc głowa do góry i do przodu :))