Od tygodnia próbuję napisać recenzję książki o włoskiej miłości i nie mogę się do tego zabrać. Nie z braku czasu. Po prostu książka jest dosyć dziwna. Jakoś nie mogę się do niej przekonać. Utknęłam w martwym punkcie, który znajduje się na stronie 148. Nie mogę pójść dalej. Z tego wszystkiego zabrałam się za Paula Coelho. No cóż. W porównaniu do tej książki o miłości to Coelho bije ją na głowę. Od razu widać jaka ogromna różnica jest między zwyczajnym pisarzem, a tym znanym.
Dzień zapowiada się upalnie. W południe rower. Wieczorem koncert Sylwii Grzeszczak. Wakacje ruszają pełną parą, a ja zamierzam je dobrze wykorzystać.
Cher Lloyd - Sirens
Miłej niedzieli :)
bisou bisou :*
MS
zawsze gdy książka mnie przerasta, czyli po prostu nudzi, mówię sobie "kończ waść wstydu oszczędź" i rzucam ją w cholerę :D
OdpowiedzUsuńJa tak właśnie z nią zrobiłam :D
UsuńAle recenzję oczywiście napiszę :)
ja juz jedna ksiazke czytam 2 tygodnie i skonczyc nie moge ;/
OdpowiedzUsuńhttp://eveline-world.blogspot.com/
To może lepiej jej już nie czytaj :)
Usuńa ja gdy trafię na tego typu książkę zostawiam ją na chwilę...za jakiś czas do niej wracam ze świeżym spojrzeniem ;)
OdpowiedzUsuńrobiłam tak z tą książką chyba ze sto razy... nic to nie dało :)
UsuńOoo ja kiedyś byłam fanką Sylwii :)
OdpowiedzUsuńCLICK
ja ją zawsze lubiłam :)
Usuńznany pisarz nie zawsze był znany...
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej pisze od rzeczy :)
Usuń