Ostatni raz byłam tutaj.. w piątek? Może w sobotę? W niedzielę na pewno nie. Wakacje uciekają mi w tak szybkim tempie, że sobie nawet tego nie wyobrażacie. Przedstawić Wam mój plan dnia? Do południa gotuję obiad, albo robię coś innego ale równie pożytecznego. Po południu się uczę lub jadę do Rzeszowa (w rzadkich przypadkach wybieram się na rower). A wieczorem albo jestem na tyle wykończona, żeby iść od razu do łóżka, albo idę na randkę. I tak w kółko. Wczoraj, gdy w końcu był wolny dzień od czegokolwiek o 13 wyszłam z domu. Nie ważne gdzie byłam i co robiłam. Byłam w swoim żywiole. Praktycznie większą połowę dnia (późnym wieczorem wróciłam do domu) byłam z chłopakiem.
To tak tylko w skrócie opisałam moje ostatnie dni.
Maria Carmen Morese
"Amore, amore! Miłość po włosku"
Za recenzję tej książki zabieram się od kilku tygodni. Niektórzy pewnie uważają, że skoro nie przeczytałam jej do końca to nie mam prawa wypowiadać się na jej temat. Jednak się trochę wypowiem.
Kupiłam ją za jakieś 12 zł. Taka promocja mi się trafiła. Myślałam, że to będzie takie fajne romansidło, lekka książka na lato. Trochę się przeliczyłam. W miarę gdy ją czytałam wydawało mi się, że autorka pisała w zasadzie to, co się jej przypomniało. Nigdy nie wiedziałam czy jest zima, czy może już wiosna. A potem okazało się, że doszliśmy już do lata cały czas patrząc wstecz. Na początku jeszcze to jakoś w miarę szło, ale później to była czysta katorga. Zatrzymałam się na stronie 148 i nie dałam rady pójść dalej.
Historia głównej bohaterki, która w połowie jest Włoszką i wylatuje do swojego drugiego kraju, jest nadzwyczaj banalna. Żadnych młodych uwodzicielskich facetów. Mamy do czynienia z ogromem starych erotomanów, pragnących zdradzać swoje żony na prawo i lewo. Pojawia się motyw "marmoladowej kobiety", która ma być na każde skinienie mężczyzny i powinna się dostosowywać do każdej sytuacji tak jak on sobie tego życzy.
Wierzcie mi... wieje nudą na kilometr. Nie skończę jej już. Ta książka jest gorsza od jakiejkolwiek lektury. Przeczytałam opinie w Internecie i wiem, że nie tylko mi się nie podoba.
Jak chcecie to sami spróbujcie, ale szczerze nie polecam :)
PS. Wolałabym, żeby Argentyna wygrała :(
bisou bisou :*
MS
Nie cierpię taki książek. Nie ma to jak dobry kryminał/dramat :D
OdpowiedzUsuńA wiesz... nigdy nie czytałam kryminałów, ale od miesiąca chodzi mi takie jeden po głowie i chyba go przeczytam :D
UsuńA wiesz, miałam tę książkę kilka razy w ręku i jakoś nie wzięłam, teraz widzę, że dobrze zrobiłam ;)
OdpowiedzUsuńBaw się dobrze, lato ma swoje prawa :)
I nie bierz jej nigdy! :)
Usuńa ten Coelho fajny?
OdpowiedzUsuńJak dla mnie najlepszy :)
Usuńoj kiedyś był bardzo modny...
Usuńja zaczęłam czytać jego książki z przypadku a nie z tego że był modny :)
UsuńTo już wiem, że amore amore jest do bani. Ciekawi mnie o czym jest zdrada coelho. Lubię jego książki :)
OdpowiedzUsuńJak tylko skończę go czytać to od razu napiszę recenzję :)
Usuńja to w ogóle całym sercem byłam za Francją :D ale gdy odpadli kibicowałam Argentynie! nie lubię Niemców!
OdpowiedzUsuńakurat w finale nie grali jakoś rewelacyjnie :P
buziaczki i dużo ciekawszych lektur życzę ;*
Jak to moja mama mówiła: rozpychali się po całym boisku! :D
Usuń