14:59

Co nowego w kosmetykach? - zamówienie.

Co nowego w kosmetykach? - zamówienie.
Hej. Nie dość, że nie wchodzę na swojego bloga to jeszcze Waszych nie daję rady komentować. Byleby tylko egzaminy zdać a zaległości w odwiedzaniu Waszych stron na pewno nadrobię. Mam już przygotowaną recenzję nowego True Match, ale niestety brakuje mi jeszcze zdjęć, dlatego też nie mogę tego dodać. Zobaczymy kiedy dam radę się tym zająć. Dzisiaj przedstawię Wam moją przesyłkę. Z racji tego, że szukałam pewnego podkładu w Internecie (miał być tańszy) postanowiłam zrobić sobie zamówienie. Robiłam je jeszcze z dwiema koleżankami, więc przesyłka wyszła nas taniej. Z jakiego sklepu? A mianowicie z Kosmetykizameryki.pl. Nic nie sponsoruję czy coś. Żeby nie było. Po prostu pierwszy raz o nim usłyszałam i pierwszy raz w ogóle coś z niego kupowałam. 

W sumie wyszła taka sytuacja, że kupiłam zupełnie co innego niż na początku założyłam. Sami zobaczcie. 

1. Revlon Colorstay Softflex 


Podobno można go albo znienawidzić, albo pokochać. Zawsze chciałam go wypróbować, ale jego cena w szafie Revlonu to ok. 70 zł. Tyle to bym za niego nie dała. Ile więc kosztował?

Cena: 21,99 zł

2. Hakuro H50s


Pędzel do nakładania podkładu. Każdy zna. Zawsze chciałam go kupić, ale nigdy jakoś nie było okazji.

Cena: 29,49 zł


3. Makeup Revolution Cream BB


Już wiem, że to będzie bubel. Kolor o wiele ciemniejszy niż na stronach angielskich i do tego na drugim miejscu w składzie mamy parafinę. Chce ktoś odkupić?

Cena: 10,99 zł

4. Ecocera puder ryżowy


Nigdy nie miałam ale podobno niesamowity. Zobaczymy. Z tego co widzę to jest zupełnie naturalny.

Cena: 14,99 zł


Ogólnie muszę też dodać, że wszystkie kosmetyki były tak zapakowane, że szok. 20 razy owinięte w folię bąbelkową i do tego w paczce znajdowały się takie jakby poduszki z napompowanej folii. Nawet jakby ktoś chciał to nie miał szans tego rozwalić. 

Posiadałyście, którąś z tych rzeczy? Czekam na komentarze! :)

Bisou bisou :*
MS

20:54

Aromatyczne wieczory z YC - Peony

Aromatyczne wieczory z YC - Peony
Hej! Dzisiaj taka lekka recenzja. Wiecie brak czasu, sesja i te sprawy. Wosk, który mnie zauroczył i jest naprawdę niesamowity. Warto wypróbować, więc zachęcam do przeczytania recenzji :)

YANKEE CANDLE PEONY


Od producenta:
Kolekcja Q1 2016 my serenity.
Wosk z kwiatowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic o zapachu kwiatu dojrzałej piwonii.

Moja opinia:
Coś wspaniałego! Na początku obawiałam się, że zapach będzie troszkę za bardzo męczący i przytłaczający. Piwonie mają w naturze bardzo mocny zapach. Ale nic takiego tutaj nie ma miejsca! Owszem zapach po zapaleniu jest mocny, ale nie powoduje bólu głowy. Po zgaszeniu kominka zapach trochę słabnie, jednak bardzo długo się utrzymuje taka lekka, miła woń. Nawet cały następny dzień. Można w tym zapachu wyczuć piwonię, ale gdy słabnie ja czuję w nim lekką różaną woń. Nie wiem nawet dlaczego. Powiem tylko tyle, że zapach ten stał się moim ulubieńcem!


Gdzie kupić?
Na Goodies.pl za 8 zł.

Pochwalcie się swoimi nowościami z YC w komentarzach :)

Bisou bisou :*
MS

16:57

Zamęt przed sesją i zamówienie z Goodies.pl

Zamęt przed sesją i zamówienie z Goodies.pl
Cześć. Ciężko jest cokolwiek napisać. Za dużo wszystkiego na raz. Remont, sesja, akademia i zmienianie siebie. Nie wiem dlaczego wszystko dokładnie w tym samym czasie. Tak jakoś wyszło, ale cieszę się, z tego wszystkiego. Pół roku uciekło mi od tak. Nie wiadomo skąd. Nie wiadomo jak. Remont kuchni zbliża się ku końcowy. Już w następnym tygodniu mają przyjechać meble. Notatki na sesję mam praktycznie wszystkie. Robię sobie jeszcze na spokojnie ostatnie zagadnienia. Nie spieszę się. W Akademii Przyszłości cały czas działam. Zajęcia z dzieckiem coraz bardziej wychodzą a ja jestem coraz to bardziej dumna ze swojej podopiecznej. 

I zmienianie siebie... Na czym ma to polegać? Zobaczycie. Jest naprawdę ciekawie.

Ostatnio robiłam zamówienie na Goodies.pl i w końcu jest! Właściwie to przyszło w poniedziałek, ale dopiero wczoraj mogłam je rozpakować. Zamówiłam sobie paletkę Makeup Revolution Naked Underneath, kilka wosków i odświeżacze zapachu do auta dla mojego chłopaka. Szczerze przyznam, że obawiałam się trochę kolorów tej paletki. Nie wiedziałam czy przypadną mi do gustu. No cóż. Są przepiękne! Idealne pod każdym względem. Zobaczymy jak będą się zachowywać na powiece :)





Miłego wieczoru! :)

Bisou bisou :*
MS

14:55

evree INSTANT HELP - najlepszy krem do rąk tej zimy!

evree INSTANT HELP - najlepszy krem do rąk tej zimy!
Cześć. Skoro już tak mnie wzięło na recenzje pozytywne to napiszę jeszcze jedną. A co mi tam! Zajęć dzisiaj nie miałam. Notatki na sesję już prawie zrobione, więc można śmiało się zrelaksować i napisać kilka słów od siebie. Później z tym wolnym czasem może być trochę gorzej. 

Co mamy dzisiaj na celowniku? Krem do rąk, który stał się moim hitem tej zimy. Dlaczego? Zapraszam do lektury...

evree INSTANT HELP Krem do rąk


Od producenta:
Natychmiastowa ulga dla mocno przesuszonej i popękanej skóry. Oparty na łagodzących i naprawczych składnikach, działa na skórę niczym kojący opatrunek. Idealny na cały rok zarówno w trakcie mroźnej zimy, jak i upalnego lata.
DŁUGOTRWAŁE DZIAŁANIE
SKŁADNIKI AKTYWNE:
  • gliceryna
  • masło mango
  • tlenek cynku
  • alantoina
DZIAŁANIE:
  • zapewnia skórze ukojenie
  • łagodzi podrażnienia i przywraca dłoniom gładkość
  • szybko i głęboko nawilża dłonie

Moja opinia:
Opakowanie to miękka tubka z zamknięciem na "klik". Mała (75 ml), więc spokojnie mieści się do torebki. Jak na razie nie zauważyłam żadnych mankamentów. 

Krem jest delikatny, idealnie rozprowadza się po skórze dłoni. Formuła jest skoncentrowana, nakładamy, więc mniejszą ilość kosmetyku na ręce i wystarcza nam na dłużej. Kupiłam go najpierw swojemu chłopakowi, ponieważ miał strasznie suche i szorstkie dłonie. Wiedziałam, że kremy do rąk z evree są naprawdę dobre (miałam kiedyś różowy), ale nie sądziłam, że aż tak.  Od razu zakochałam się w tym produkcie i kupiłam sobie ten krem. Obecnie mam dwa opakowania (jedno w domu, drugie w Rzeszowie), ponieważ w święta miałam tak podrażnione ręce, że każdy kontakt z wodą kończył się bolesną wysypką a krem Nivea nie pomagał. 



Za co pokochałam to cudo? Wchłania się natychmiastowo. Ręce po jego użyciu są dogłębnie nawilżone i odżywione. Od razu przynosi 100% ukojenie. Dłonie nie lepią się po jego użyciu a i zapach jest bardzo przyjemny. Działa naprawdę jak taki opatrunek na ręce. Jego właściwości są bardzo długo odczuwalne. Dłonie stają się mięciutkie a po podrażnieniu i suchej skórze nie ma ani śladu!

Właściwie to nie wyobrażam sobie życia bez niego. Rzadko kiedy zdarza mi się tak pokochać jakiś kosmetyk. Zazwyczaj nie lubię pozostawać przy jednym ale przy tym na pewno zostanę w okresie zimowym. 



Gdzie kupić? 
Dostępny w Rossmannie za 8,39 zł.

Z czystym sumieniem mogę go polecić osobom, które w zimie borykają się z przesuszoną i podrażnioną skórą :)

A Wy jakich kremów do rąk używacie?
Podzielcie się tym w komentarzach! :)

Bisou bisou :*
MS

14:34

Garnier płyn micelarny 3w1 - moje odkrycie roku 2015

Garnier płyn micelarny 3w1 - moje odkrycie roku 2015
Hej! Niestety musiałam wrócić do niesamowicie okrutnej rzeczywistości, i co za tym idzie, nie mogę się pozbierać. Na odstresowanie (chociaż stres dopiero mnie czeka) postanowiłam napisać jakąś lekką recenzję. Rzadko kiedy piszę recenzje, bo jak wiadomo są czasochłonne a wszystek czas, który obecnie posiadam pochłaniają przygotowania do sesji. Trzymajcie kciuki! Ale to dopiero końcem stycznia...

Dzisiaj na tablicę wyciągamy kosmetyk o którym na pewno słyszałyście. Nawet jeśli go nie używałyście to jest on tak popularny, iż każda z Was chociaż raz go widziała na własne oczy. Jeśli znajdzie się ktoś kto kompletnie o nim nie słyszał to naprawdę się zdziwię. 

GARNIER Płyn Micelarny 3w1


Od producenta:
Garnier Skin Naturals Płyn micelarny 3 w 1 do skóry wrażliwej to prosty sposób, by usunąć makijaż oraz oczyścić i ukoić całą skórę (twarz, oczy, usta) za pomocą jednego gestu. Nie wymaga spłukiwania. 
To pierwszy inteligentny produkt oczyszczający od Garniera, w którym została zastosowana technologia miceli. Nie musisz już trzeć, by pozbyć się zanieczyszczeń i makijażu - micele wiążą je niczym magnes. Efektem jest idealnie czysta skóra bez pocierania. Bezzapachowy. 
EAN 3600541380066

Skład: Aqua, Hexylene Glycol, Glycerin, Disodium Cocoamphodiacetate, Disodium EDTA, Poloxamer 184, Polyaminopropyl Biguanide (B162919/

Moja opinia:
Właściwie to ten właśnie micel jest moim osobistym odkryciem roku 2015. Nie uważam, żeby było coś lepszego. Duża, pojemna, plastikowa buteleczka (400 ml). Ładne opakowanie i idealne zamknięcie. 

Można go dostać w dwóch wersjach: różowej (skóra wrażliwa) i zielonej (skóra normalna i mieszana). Ja właściwie mam obie. Najpierw kupiłam tę zieloną. Byłam z niej bardzo zadowolona, ale niestety na wakacje została na mieszkaniu i musiałam sobie kupić coś do domu. Zdecydowałam się na tę delikatniejszą wersję. 


Może przejdę już do działania... Kosmetyk jest rewelacyjny. Niczym się zbytnio nie wyróżnia ale spełnia swoje zadanie w 100%. Idealnie zmywa makijaż. Nawet ten bardzo oporny. Wystarczy przyłożyć wacik do oka, chwilkę potrzymać i wszystko ładnie schodzi. Z usuwaniem podkładu czy resztek szminki też nie ma problemu. Jest bezzapachowy za co daję mu dużego plusa. Skóra po nim nie robi się czerwona, nie występują żadne podrażnienia, nie robią się wypryski. I wystarcza na bardzo, bardzo długo. 

Wiem, że pojawiały się takie głosy iż zielona wersja strasznie wysusza skórę... Otóż nie zauważyłam niczego takiego. Właściwie to te dwie wersja w ogóle się dla mnie niczym nie różnią. No może ten zielony troszkę bardziej matowi cerę. 



Gdzie kupić?
Myślę, że znajdziecie go w każdej drogerii. W Rossmannie na pewno jest za 17,99 zł. 



PS. Skoro moja gąbeczka bb się zużywa, to chciałabym Was prosić o pomoc w doborze pędzla do podkładu. Słyszałam dużo dobrego o HAKURO H50, ale jeszcze się zastanawiam. Macie? Polecacie? Gąbeczki na razie nie będę kupować bo jej mycie jest czasochłonne a ja mam trochę na bakier z czasem :)
Dajcie znać jeśli wiecie gdzie w Rzeszowie dostanę go stacjonarnie!

Czekam na komentarze! :)

Bisoub bisou :*
MS

10:39

the original beautyblender - co jest w nim takiego niesamowitego?

the original beautyblender - co jest w nim takiego niesamowitego?
Hej! 
Dzisiaj moje urodziny. Piękny czas. Nie szkodzi, że od samego rana mam pod górkę. Jakoś daję radę. Nie będę przedłużać, bo dzisiaj chciałam Wam przedstawić recenzję beautyblender'a. Tak, tego oryginalnego. Gąbeczkę tą dostałam na imieniny od mojego chłopaka. Trochę już jej używam, więc chyba czas już coś o niej napisać. 

the original beautyblender



Od producenta:
BeautyBlender – innowacyjna gąbka do makijażu stosowana przez szerokie grono topowych wizażystów w USA, Polsce, Francji oraz wielu innych krajach Europy i świata.

Moja opinia:
Gąbeczka przychodzi do nas w zwykłym plastikowym pojemniczku, które przydaje się do jej przechowywania i transportu. Jest mała i sprężysta. Pod wpływem wody rośnie. Nadal nie mam pojęcia jak to się dzieje, że ona robi tak cały czas. Ta funkcja się nie wyczerpuje. Już przy pierwszym użyciu, gdy wyciskamy z niej wodę zauważyć można, że woda staje się różowa. Niestety ale gąbeczka strasznie szybko puszcza kolor przez co staje się bledsza. 



Jeśli chodzi o działania... Jaka jest w akcji? Niezawodna! Po prostu cudowna. Na początku tego nie zauważałam. Taka sobie gąbeczka. Jednak raz zapomniałam wziąć ją na weekend do domu i musiałam podkład nakładać pędzlem. Masakra. I dopiero wtedy ją doceniłam. Rozprowadza wszystko szybko, dokładnie i delikatnie. Nie mamy na twarzy żadnej maski. Podkład utrzymuje się o wiele dłużej na skórze. Gąbka jest bardzo miękka i sprężysta. Nie narobimy sobie nią sińców. 

Po pewnym okresie użytkowania niestety się zużywa. Jak to gąbka. Nie mniej jednak spokojnie pół roku można jej używać. To, że w niektórych miejscach pęka nie przekłada się na rozprowadzanie podkładu.



Jest jeden mały minus, a mianowicie jej czyszczenie. Chwilkę schodzi zanim gąbka będzie czysta. Dodatkowo lepiej jest ją czyścić na następny dzień przed robieniem makijażu. Wtedy lepiej wychodzi z niej podkład. I do tego trzeba ją czyścić cały czas. No i zauważyłam, że zabiera o wiele więcej podkładu niż pędzelek. A to to już mi się niezbyt podoba.



Gdzie kupić?
Najprościej jest chyba kupić na oryginalnej stronie tutaj za 68,00 zł.

Podsumowując, na pewno ją jeszcze kupię, ale najpierw wypróbuję jeszcze inne gąbeczki :)



A Wy czym nakładacie podkład? 
Czekam na Was w komentarzach! :)

Bisou bisou :*
MS

10:10

Nowy Rok i Dwójka z przodu...

Nowy Rok i Dwójka z przodu...
Witajcie! Jesteśmy już w nowym roku. Tamten był dla mnie o dziwo bardzo dobry i przyznam się, że nie chciałam aby się skończył. Mógłby trwać w nieskończoność. Niby nic takiego się nie działo a jednak uważam ten rok za jeden z lepszych jakie w życiu przeżyłam. Nie powiem... w nowy rok weszłam w trochę imprezowy sposób. Tak jakoś się stało. Przedwczoraj na przykład świętowałam ze znajomymi moje urodziny, które za kilka dni (dokładnie 5 stycznia, czyli we wtorek) będę obchodzić. Dwójka z przodu mi się pojawi i strasznie to przeżywam. Przynajmniej tak mi się wydaje, że to coś zmienia :)

Postanowienia noworoczne? Mam takie jedno. Nie będę o nim mówić. Jak już dam radę je zrealizować to się Wam tym pochwalę. Jak na razie cichosza. Nie chcę zapeszać. Mam na to cały rok i trzymajcie za mnie kciuki aby się udało. 

A jak na razie zabieram się za naukę. Sesja się niestety sama nie zda :)


Bisou bisou :*
MS


Copyright © 2016 I am Journalist , Blogger