17:00

Mamy już roczek :)

Mamy już roczek :)
Witajcie :)

Oczywiście z czasem jestem trochę na bakier i mimo, iż nie lubię się spóźniać i nie cierpię gdy ktoś się spóźnia to sama nie potrafię dodać notki we właściwym czasie na bloga. Oczywiście ten wpis miał się ukazać w poniedziałek ale niestety nie wyrobiłam się z tym wszystkim. Otóż to właśnie w poniedziałek 23 lutego minął rok jak założyłam tego bloga.


Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą, przypomnę, że ten blog jest kontynuacją mojego pierwszego dzieła. Otóż niecałe 3 lata temu powstał blog o nazwie Black or White. Długo szukałam swojej nazwy, aż w końcu zmieniłam ją na I am Journalist. Właściwie nie wiem dlaczego ale tak to jakoś do mnie przylgnęło. Niestety pojawiły się pewne problemy i moje notki nie chciały się wyświetlać w Liście Czytelniczej (efekt kombinacji z gotowymi szablonami przed czym przestrzegam!). Tak, więc siłą rzeczy postanowiłam założyć ten o to blog. Ale szczerze powiedziawszy dopiero w nim tak konkretnie się rozkręciłam. Może i nie pojawiają się codziennie po 5 notek, bo musiałabym siedzieć przy laptopie 24h na dobę, ale w końcu zaczynam w siebie wierzyć.


Statystyki:
W ciągu roku napisałam 107 notek (w większości Lifestyle).Pojawiły się również inspiracje i recenzje kosmetyków.

Łączna liczba wyświetleń: 20 930.

Obserwatorzy: 95.
Komentarze: 2 124.

Serdecznie Wam moi kochani Czytelnicy za to wszystko dziękuję i obiecuję, że szybko się mnie stąd nie pozbędziecie :*



Bisou bisou :*

MS

18:18

Love Me Like You Do

Love Me Like You Do
Wszystko wróciło. Skończył się błogi czas ferii i musiałam przetrwać kolejny tydzień w tej puszczy. W najgorszych otchłaniach ciemności. A po szkolnych nastrojach widzę, że nie tylko ja chcę mieć już święty spokój z tym wszystkim. Powtarzam sobie cały czas: jeszcze tylko 10 tygodni. Dasz radę. Wytrzymasz. 
Czasami nawet to nie pomaga...
Jest taka piosenka Lady Pank "Mniej niż zero". Chciałabym ją zaśpiewać niektórym osobom. Bo ostatnimi czasy cały czas nachodzi mi na myśl jeśli tylko przekroczę próg mojej szkoły. Takiej kochanej...

Dzisiaj jednak chciałabym Wam pokazać parę zdjęć ze studniówki. Wczoraj je dostałam i już wszystkie przeglądnęłam. Powodzenia w oglądaniu. 

Ostatnio bardzo głośno jest na temat "50 twarzy Greya". Osobiście nie oglądałam, nie czytałam książki i nie ciągnie mnie do tego czegoś, ale muszę przyznać, że muzyka jest świetna. Ellie Goulding wręcz mnie oczarowała. 

Ellie Goulding - Love Me Like You Do






Tak, więc miłego weekendu! :)

bisou bisou :*
MS

17:17

tołpa balsam odżywczy do ciała

tołpa balsam odżywczy do ciała
Hej :)

Tematem dzisiejszej notki będzie recenzja balsamu odżywczego do ciała tołpa. Długo z tym zwlekałam, ale chyba wyrobiłam sobie już o nim opinię. Tak, więc nie czekam już, tylko zabieram się za wystawienie opinii.

Produkt wcisnęła mi jakaś pani w drogerii hebe przy okazji promocji, a z racji mojej ostatnio wielkiej ochoty na balsamy, chętnie go wzięłam.


Skład: Aqua, Paraffinum Liquidum, Caprylic / Capric Trigliceride, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Glycerin, Glyceryl Stearate, Glyceryl Stearate SE, Cetyl Alcohol, PEG 100 Srearate, Peat Extract, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Aracis Hypogaea (Peanut) Oil, Daucus Carota Sativa (Carrot) Rooth Extract, Beta-Carotene, Tocopherol, Dimethicone, Stearic Acid, Carbomer, Disodium Phosphate, Dodium Hydroxide, Isopropyl Myristate, Parfum, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Butylparaben, Propylparaben, Isobutylparaben, DMDM Hydantoin.


Opakowanie:

Produkt zamknięty jest w bardzo miękkiej tubie zamykanej na „klik”. Oczywiście kosmetyk można bardzo łatwo z niej wydostać, a gdy już dojdzie do jakiś problemów przy końcu, to wystarczy przeciąć opakowanie.



Konsystencja:

Jak dla mnie jest idealna. Balsam nie spływa, nie rozlewa się, nie jest też zbitą masą. Świetnie rozprowadza się na skórze i bardzo szybko wchłania.



Moja opinia:

Na początku byłam bardzo sceptycznie nastawiona do owego produktu ze względu na zapach. Nie należy do najprzyjemniejszych. Taki ziołowy? Nawet nie wiem jak go określić. Może niektórym się spodoba. Mi zbytnio nie odpowiada. Ale nie powiem… przyzwyczaiłam się już do niego. Nie utrzymuje się długo na skórze, ale jest taka możliwość, że wasze piżamki przejdą tym zapachem. A jeśli chodzi o działanie… Cudowne! Naprawdę. Świetnie nawilża i odżywia skórę. Chyba pierwszy mój balsam, który w całości zużyłam. Po dłuższym okresie stosowania skóra jest naprawdę miękka i elastyczna. Niesamowicie szybko wchłania się i nie pozostawia tłustej warstwy na skórze.




Pojemność: 200 ml

Cena: W promocji ok. 10 zł. Ceny regularnej nie znam.


Podsumowanie:

Plusy:
-skóra jest miękka, odżywiona, elastyczna
-nie podrażnia, 
-nawilża
-szybko się wchłania
-dostępność
-cena
-nie spływa
-nie pozostawia filmu na skórze

Minusy:
-zapach


Bisou bisou :*

MS

17:52

Powrót do życia w jednym kawałku

Powrót do życia w jednym kawałku
Hej :)

Już jestem. Nie było mnie kilka dni ale na szczęście wróciłam do Was cała i zdrowa. W jednym kawałku. Spędziłam trzy cudowne dni w okolicach Zakopanego. Tak się niby mówi, że jedzie się do Zakopca, ale zadziwiające, że tym razem omijałam to miejsce jak tylko się da. Można powiedzieć, że wcale mnie tam nie było. Fizycznie dałam sobie nieźle w kość. Gdyby to wszystko podliczyć to w ciągu trzech dni 10 godzin spędziłam na samej jeździe na nartach. Po dwuletniej przerwie nawet nieźle mi szło. Odwiedziłam Suche, Białkę Tatrzańską i Jurgów. Psychicznie porządnie wypoczęłam. Naładowałam akumulatory i jestem na ostatniej prostej do matury...



A dzisiaj święto zakochanych. Wiem, że niektórzy (jeśli chodzi o moich znajomych to większość) nie lubią tego święto, bo jak każdy wie, jest dość tandetne i trochę sztuczne. Ale skoro nie każdy umie mówić o uczuciach przez cały rok to taka okazja wręcz motywuje nas do takiego działania. 


Czy ja obchodzę Walentynki? Ależ owszem. Punkt patrzenia zależy od punktu siedzenia. Dlatego też gdy nie miałam z kim świętować to również nie lubiłam tego dnia. Jednak wszystko się zmieniło. Jest ktoś z kim obchodzenie tego dnia jest wręcz cudowne. Nie planujemy nic wielkiego. Jakieś drobiazgi i przejażdżka samochodem. Wystarczy. Chodzi tylko o to aby być przy drugiej osobie :)


Miłych Walentynek!
bisou bisou :*
MS

22:51

Jedno wyklucza drugie

Jedno wyklucza drugie
Witajcie. 

Kobieca solidarność zadziałała bez zarzutów i jednogłośnie przyznałyście mi rację, że takie jędzowate dni po prostu nam się należą. Cieszę się, że nie jestem w tym sama. Aczkolwiek gdy w sobotę mogłam rzucać talerzami i zabijać wszystkich dookoła to w niedzielę byłam już spokojniejsza i dużo więcej razy na mojej twarzy gościł uśmiech. Może to troszkę zasługa śniegu? Zawsze mnie uspokajał, a nie wiem jak Wy, ale ja mam iście prawdziwą zimę. Najprawdziwszą. 

Muszę się pochwalić. Zmobilizowałam się do matematyki. Motywacja wróciła ze zdwojoną siłą, a ja robię wszystkie zadania jak opętana. Wreszcie znalazł się ktoś kto jest w stanie mi wszystko wytłumaczyć. Tylko, że jednocześnie siedząc nad zadaniami z matmy nie mam czasu na inne przedmioty. Jak na razie otaczają mnie czasy dziwności i nieregularnych kształtów w baroku, traktaty i umowy międzynarodowe z WOS-u oraz fiszki z angielskiego, które sobie zrobiłam tydzień temu i w ogóle się z nich nie uczę. 

A jutro czeka mnie zabiegany dzień, ponieważ trzeba się spakować. Tak. Zostawiam Was na trzy dni. Jadę porządnie wypocząć i naładować akumulatory. Będę robić to co kocham, czyli jeździć na nartach od rana do wieczora i obżerać się kwaśnicą. Tak, więc w środę wyruszam do Zakopanego i życzcie mi abym wróciła cała i zdrowa :)




bisou bisou :*
MS

22:25

Zła... nie podchodź.

Zła... nie podchodź.
Witajcie. 

Przeglądając posty, które pisałam jakiś rok temu zauważyłam, że większość z nich powstawała w nocy. Podobno w nocy myśli się najlepiej. O sobie, o innych, o wszystkim. Dlaczego, więc przerzuciłam się na dzienne pisanie, skoro motywacji, a tym bardziej inspiracji brak? I tak czekając aż lakier na paznokciach wyschnie piszę do Was zła jak osa na cały otaczający mnie świat. Nie wiem nawet z jakiego powodu się tak złoszczę. Wszystko jest takie strasznie drażniące jak gdybym musiała się bronić przed całym światem. Oglądanie kabaretów pomaga tylko na chwilkę a słuchanie muzyki wprowadza mnie w coraz to większą zadumę. 

Ale w końcu jestem kobietą! Chyba przysługuje mi jeden dzień złości na rok? No chociażby na miesiąc... 

Was też dopadają takie okropne dni, że byłybyście zdolne do wytłuczenia wszystkich talerzy w kuchni? Bo ja właśnie tak się czuję :)



bisou bisou :*
MS

14:31

Robiąc wszystko nie robić nic...

Robiąc wszystko nie robić nic...

Opowiedzieć Wam o tym jak do egzaminu dojrzałości przygotowuje się typowa licealistka? Otóż robi wszystko, dosłownie wszystko, aby się nie poddać nauce. Nawet nie macie pojęcia ile można fajnych rzeczy i czynności wynaleźć w domu gdy nie chce się wziąć za naukę. W tym tygodniu już trzy razy malowałam paznokcie, układałam kosmetyki w półce na 10 różnych sposobów, wynajdywałam nowe przepisy i oglądałam całymi dniami Polsat Food Network, upiekłam niecodzienne muffinki i wierzcie mi... robiłam wiele fajnych rzeczy, które sprawiły, iż mój plan sumiennej nauki poszedł w diabły. Jedynie nad czym trochę popracowałam to matematyka, ale tylko dlatego, że chodzę na korki i to mnie motywuje.  Nic po za tym nie robię a ferie zaraz zlecą. Niczym w piosence "Równonoc".


A w dzisiejszym poście znajdziecie dużo moich zdjęć, które ostatnio lub dawno temu zrobiłam telefonem. Miał się pojawić post o moim przepisie na muffinki/kopiec kreta z bitą śmietaną w środku, ale jakoś nie mam dzisiaj weny do wklejania tego na bloga. 

PS. Co powiecie na małe rozdanie? Otóż liczba obserwatorów zbliża się do 100 a na tym blogu nigdy w zasadzie rozdania nie było i pomyślałam sobie, że fajnie byłoby zrobić coś takiego. Są jacyś chętni do zdobycia kosmetycznych (i nie tylko) nagród?? :)












bisou bisou :*
MS

11:33

Pędzelki do makijażu - jakich używam?

Pędzelki do makijażu - jakich używam?
Witajcie :)

Ostatnio na jednym z blogów przeczytałam, że kobieta powinna mieć ok. 5 - 6 pędzelków do makijażu oczu. W filmie "Burlesque'a" mówiło się też o tym, że twarz kobiety to płótno, na którym powstaje jakieś dzieło. Kobieta malując swoje oczy staje się artystką. Nie zacytuję wprost jak to dokładnie szło, ale coś w tym stylu. Korzystając z okazji, iż post kulinarny będzie mógł się ukazać dopiero jutro lub pojutrze a dzisiaj pasowałoby coś napisać, ponieważ zauważyłam, że mój blog dostał jakiegoś niesamowitego kopa postanowiłam zrobić post o moich osobistych pędzelkach do makijażu. 


1. Pędzel do podkładu elite models #46

Tak się składa, iż jest to mój pierwszy pędzel do podkładu. Wcześniej podkład nakładałam palcami lub gąbeczką do momentu, aż poszłam po rozum do głowy. Niestety człowiek uczy się całe życie. I w końcu, parę miesięcy temu, na promocji w Rossmannie kupiłam ten o to pędzelek. Nie mam na razie jakiegoś specjalnego porównania, ale myślę, że jest godny polecenia. U mnie sprawuje się idealnie. Nie jest za wąski ani za szeroki. Dobrze się czyści (najlepiej szarym mydłem) a włosie nie wypada. Cena, z tego co się orientuję to koszt ok. lub ponad 30 zł. Ja na promocji dałam za niego coś ponad 20 zł. Wiem, że nie które kosztują o wiele więcej ale jak dla dziewczyn, które zaczynają przygodę z makijażem to może być naprawdę dobry wybór. 



2. Pędzel do nakładania różu [no name]

Nie wiem właściwie skąd się wziął. Kiedyś kupiła go moja mama, z tego co pamiętam to dawno temu, i cały czas jest naszym ulubieńcem jeśli chodzi o nakładanie różu na policzki. Pędzel jak pędzel, ale jego opakowanie jest tak skonstruowane, że można go zabierać ze sobą gdzie tylko się chce. Myślę, że mógłby świetnie posłużyć jako pędzelek do sypkiego pudru. 




3. Dwustronny pędzelek (nakładanie cieni i "kuleczka")
for your Beauty

W mojej kosmetyczce pojawił się dosyć niedawno, ale muszę przyznać, że nie mam pojęcia jak wcześniej sobie bez niego radziłam. Pierwsza strona to tradycyjny pędzelek do nakładania cieni. Jego wielkość jest idealna, więc pozwala na idealne nałożenie produktu. Druga strona to tzw. "kuleczka", czyli pędzelek, który przydaje się do obrysowywania zagięć powieki jak i utworzenia makijażu ombre. A skoro ja lubię się trochę bawić, więc takie cudo bardzo mi się przydaje.




4. Pędzelek do kresek Sense&Body

Tutaj akurat największym plusem jest cena, bo z tego co pamiętam kupiłam go za kilka złoty a jakość jest naprawdę dobra. Można go swobodnie myć i nic złego się z nim nie dzieje. Kreski robi bardzo równe, z tym, że nie próbowałam jeszcze testować go na na takim specjalnym płynie tylko kreski robię okropnie czarnym cieniem do powiek. 


5. Pędzel do cieni Sense& Body

Pędzelek, który jest chyba ze mną najdłużej. Jeśli chodzi o cenę to w tym przypadku jest tak samo jak w numerze 4. Lubię go aczkolwiek czasami wydaje mi się trochę za duży jak na moją powiekę. Właściwie pisząc ten post zastanawiam się czy nie można by go wykorzystać jako pędzelek do korektora. Hmm. Muszę to wypróbować :)



Pędzelki 3, 4 i 5 z tego co pamiętam dostępne są w drogerii hebe. 

Mam jeszcze jeden pędzelek, taki trochę skośny do cieni, ale niestety został w Rzeszowie i nie będę go widzieć przez dwa tygodnie, po za tym jest nowy, więc nie ukaże się w recenzji. 

Macie jakieś swoje ulubione pędzelki? Mogłybyście coś polecić? :)

bisou bisou :*
MS
Copyright © 2016 I am Journalist , Blogger